Wczoraj wieczorem była dość zabawna historia.
Poszłam do znajomych , którzy robili ognisko tam gdzie zawsze to ognisko się odbywa,
czyli w lesie, ale niedaleko drogi.
Robiliśmy tam ogniska już od trzech dni i zawsze wszystko było okej.
Grzecznie sobie siedzieliśmy, a kiedy mieliśmy iść, gasiliśmy wodą.
No ale wczoraj było bardziej zabawnie.
Siedząc sobie na jakiś drewienkach, grzejąc się przy ogniu i
śpiewając piosenki, nagle w naszą stronę zaczął jechać samochód.
Oczywiście było ciemno więc tylko światła były widoczne.
Szczerze mówiąc myślałam, że będziemy sobie siedzieć dalej,
ale moi znajomi zaczęli uciekać.
ale moi znajomi zaczęli uciekać.
No to pomyślałam, że no sama nie zostanę, więc pobiegłam za nimi.
Zdążyliśmy dobiec do kolejnej ''uliczki''.
Kiedy samochód zaświecił długimi i zobaczył że jest rozpalone ognisko,
na pewno wiedział, że uciekliśmy w tą kolejną uliczkę, dlatego tam pojechał.
Jednak teraz pobiegliśmy w jeszcze innym kierunku, bo zamiast biec dalej,
my pobiegliśmy w stronę ogniska (gasząc je szybko wodą) i dopiero tam przed siebie.
I w sumie zamiast się bać chociaż trochę, że to może być policja, to
my biegnąc przez wszystkie doły,górki, rowy,drzewa,krzaki,
śmialiśmy się tak, że z ledwością mogliśmy biec :D
Później, jak się okazało, to były tajniaki, więc w sumie dobrze, że uciekliśmy.
Później, jak się okazało, to były tajniaki, więc w sumie dobrze, że uciekliśmy.
Ale śmiechu było , że o jejku :D
Chociaż nie lubię uciekać przed policją, to taką sytuacje mogłabym powtórzyć.
Bo właśnie przez takie akcje kocham moje osiedle i ludzi tam zamieszkujących <3
a tymczasem spadam wysuszyć włosy
i jadę na pociąg,
ponieważ jadę do Łodzi . :)